Gatunek: post metal / post rock
Rok: 2020
Pamiętam jak pierwszy raz trafiłem na muzykę Sólstafir, a mianowicie na ich trzecie, a wówczas ostatnie wydawnictwo, Köld. Nazwa zespołu była mi wcześniej zupełnie nieznana, ale za sprawą unikatowej formuły ich twórczości, od pierwszego kontaktu utkwiła mi w pamięci. Charakterystyczna receptura polegająca na przelewaniu fal hałasu, płynących z pogranicza post-rocka, blacku i dooma, niosących charyzmatyczne, balansujące na granicy rozpaczliwego fałszu i urzekającej melodii wokale, zdobyła moje serce, podobnie zresztą jak serca armii słuchaczy na całym świecie. Dziś, jedenaście lat później, Sólstafir wciąż pozostają jednym z najbardziej rozpoznawalnych składów na scenie, choć w międzyczasie, podobnie jak wielu przed nimi, zdążyli zrzucić sporo pierwotnego metalowego ciężaru i udać się na poszukiwania artystycznego spełnienia w spokojniejszych, bardziej przestrzennych dźwiękach. Kulminacją tego twórczego kierunku była genialna Ótta, która wciąż zajmuje wysokie miejsce w moim osobistym muzycznym top wszech czasów. Mimo, że wydany później Berdreyminn nie doskoczył do wysoko powieszonej poprzeczki, nie przestałem kibicować Islandczykom i sięgnięcie po Endless Twilight Of Codependent Love było dla mnie oczywistym wyborem.
Z pewnością można powiedzieć, że na nowym albumie Sólstafir pozostaje w dotychczas okupowanym muzycznym obszarze, nadal operując w dużej mierze nastrojem i subtelnymi zagraniami, stroniąc od nadmiaru dźwięków i wielkich gestów. Tym niemniej, Endless Twilight Of Codependent Love leży odrobinę bliżej rockowej rozrywkowości niż ich poprzednie wydawnictwo i jako taki jest wyraźnie ciekawszy od poprzednika. Pomiędzy delikatnie stąpającymi, niewątpliwie nowo-Sólstafirowymi utworami, znajdziemy piosenki o bardziej wyrazistych formach, niosące sporą dawkę energii, z bardzo fajną, grunge-ującą Alda Sydanna i (uwaga!) niemal blackowym Dionysusem na czele.
Inną wyróżniającą się propozycją jest zaśpiewana wyjątkowo po angielsku, neurotyczna ballada Her Fall From Grace, która choć może zmęczyć jękliwością, podkreśloną przez wokalną ekspresję Tryggvasona, ostatecznie broni się za sprawą dość wyjątkowego charakteru, kojarzącego się z starymi, zdołowanymi radioheadowymi balladami. Otwierający płytę Akkeri jest tu najbardziej progresywną kompozycją – o mocnych, bardzo charakterystycznych dla Sólstafir, wartkich segmentach, puszczających nawet szybkie oko ekstremalnym korzeniom grupy. Moim ulubieńcem w zestawie jest natomiast Or, dekadencki walczyk, do którego mogłyby kręcić się ostatnie pary na jakiejś dogasającej imprezie na końcu świata, eksplodujący ostatecznie w emocjonalnym, gitarowym finale.
Bardziej wygaszone numery na liście, Drysill, Rökkur oraz Til Moldar, choć nie łapią za twarz przy pierwszym kontakcie, zupełnie dobrze spełniają swoje zadanie uzupełniając strukturę albumu i podkreślając jego bardziej uderzające momenty. Każdy z nich zresztą, pod względem aranżacyjnym, trzyma tradycyjnie wysoki poziom i posiada własną tożsamość, toteż nikt spragniony gustownie serwowanej Sólstafirowej melancholii nie powinien odejść od stołu zawiedziony.
Trudno nazwać Endless Twilight Of Codependent Love spektakularnym materiałem, w związku z czym wkręcenie się w niego zajęło mi trochę czasu. Uważam, że uzbrojenie go w jeden lub dwa więcej natychmiastowo efektowne motywy mogłoby zdziałać cuda. Nie zmienia to faktu, że po prawdopodobnie kilkunastu pierwszych przesłuchaniach usiadł na dobre w mojej głowie i zacząłem czuć się w jego towarzystwie jak w domu (dosłownie o włos nie załapał się do tegorocznej czołówki), inaczej niż w przypadku Berdreyminn, który nigdy w takim stopniu do mnie nie dotarł. Przy całej zwyczajowej surowej oszczędności, jest tutaj po prostu więcej życia, barw i rockowej iskry. Sądzę, że zwolennicy postnych klimatów i eleganckiej progresji, a zwłaszcza ci gustujący we współczesnym obliczu Sólstafir, po zapoznaniu się z Endless Twilight Of Codependent Love nie będą domagali się zwrotu kasy.
Werdykt: 3,5/5

Jedna myśl w temacie “Recenzja: Sólstafir „Endless Twilight Of Codependent Love””